Nauczyłam się zatrzymywać w chaosie życia. Nie działać. Nie myśleć. Nie pospieszać się. To było bardzo trudne. W końcu udało się.

Wcześniej nie umiałam „wyrzucić” ze swojej głowy gonitwy myśli, nieustannego planowania, zamartwiania się, analizowania. Chorowałam… coraz częściej i coraz poważniej. Przyszła myśl: opanuj swój umysł. Przestań się stresować z byle powodu i bodźcować! 🍀

I zadziało się! Przyszło… co prawda po długim czasie praktykowania oddechu i ciszy na zewnątrz i w sobie. Zanurzania się , w otulającą ciemność, którą rozświetlał ciepły blask świec. Tworzyły klimat, uruchamiały ten moment bezczasu i bezruchu… Wtedy jeszcze kupowane, ale już odkryłam ich magię… Dziś palę swoje. Własnoręcznie wytworzone. Piękno podkreślają rośliny! 💚 Ich energia wprowadza klimat, szumiącej wiatrem łąki, kwietnej polany, leśnej tajemnicy.

Dobrze wiem, że w tym momencie medytacji – bezruchu, uwalniam się od napięcia, zyskuję czysty umysł i rozwiązują się problemy. Akceptuję to, co się dzieje i nie oceniam, a z tym przychodzi wewnętrzny spokój 💚

Takiego resetu – wewnętrznego wyciszenia i Wam życzę, tej jesieni