Witam jesień z lekką melancholią… To pora, która coś we mnie zmienia: wycisza, koi lęki, otula ciepłym kocem, rozgrzewa napojem ze szczyptą cynamonu. Jesienią, częściej palę świece Vida Verde 🍀 których blask sprawia, że znika całodniowy stres, lęk, niepewność…

Jesień to pora malejącego dnia, niknącego światła i niepewności. Jej początek oszołamia kolorami przyrody, rozpieszcza ciepłym światłem i obdarowuje bogactwem owoców i warzyw. Ona staje się obietnicą obfitości i doskonałości. Radosną wędrówką wśród pól i lasów 🌲🌳🌳🌿
Nie chcę pojąć, że już za chwilę zaskoczy smutnym krajobrazem, pulsującą ciszą, kurczącym dniem.

Jaka jestem osamotniona bez tej zieleni, słońca, kwiatów, ptaków i bez tej „życiotwórczej” dynamiki lata! ☀️ Wtedy pytam siebie: cóż dobrego może mnie spotkać? Bo nieuchronne jest nadejście ciemnych, zimnych dni. W tym towarzystwie podąża też smutek i przygnębienie… Oczywiście, mogę wyjechać w słoneczny zakątek. Zastanawiam się wtedy – od czego uciekam? Chyba najbardziej od samej siebie?

Przecież, euforia i ten „energetyczny pląs” w słońcu jest, na dłuższą metę, nie do zniesienia. Wycieńcza. Męczy. A jesień wnosi oddech, zatrzymuje. Daje mi przestrzeń do odczuwania różnych emocji. Sezonowe wyczerpanie ma swój niepowtarzalny urok 💚 To normalne, a czasami, tak bardzo potrzebne 🤷🏻‍♀️ Wreszcie zwolnię. Ucieszy mnie blask świec w długie wieczory. Uporządkuję swoją głowę – odgonię natrętne myśli… Oswoję lęk, trudne emocje i uprzedzenia. Przeznaczę więcej czasu na medytacje, na refleksję, na uśmiech, na spotkanie z najdroższą osobą i wspólny dialog.

Zmienność pór roku jest częścią przemian jakie zadziewają się też we mnie. Dlatego doceniam piękno jesieni i dostrzegam elementy pór życia, które ułożone wspólnie uzupełniają się i tworzą całość. To są moje osobiste pory roku. Doceniam każdą z nich ❤️

Dzieją się cuda✨