Wpatruję się w blask świecy Vida Verde 🍀 że mam nieodparte wrażenie, widzenia siebie za wiele, wiele lat…
Jestem pomarszczoną staruszką, przygarbioną i niedowidzącą. Tak, każdego z nas to czeka. Starość. Mnie też!!! Nie myślałam o tym, ze to nadejdzie. A jednak… Czuję ból. Nie fizyczny – nie głowy, stawów, ani żołądka. Najgorszy – boli dusza. Cierpię, bo życie przeleciało w mgnieniu oka. Zawsze wydawało się, że mam czas, że jeszcze zdążę 🤷🏻♀️ że napiszę książkę dla dzieci, że zrealizuje świetny projekt, że porozmawiam szczerze z najbliższymi, że mam czas powiedzieć ukochanemu jak bardzo jest ważny, jak za nim tęsknię… 💌 że mam czas, żeby wiele rzeczy odłożyć na potem. A te później nigdy nie przyszło, bo uciekły lata, odeszły okazje, aby coś zrobić, coś przeżyć prawdziwie, głęboko i pięknie… Straszne!!! – pomyślałam i „uciekłam” z tej wizji przyszłości do teraźniejszości 🥺
No cóż… gdy patrzę wstecz, żałuję decyzji, których nie podjęłam, chwil, których dobrze nie przeżyłam, miejsc, których nie odwiedziłam. To smutne, bo znów wywlekam swoje lęki, ograniczenia, brak wiary w siebie czy kurczowe trzymanie się „toksycznych” postanowień. A to oznacza, że bałam się żyć naprawdę, żyć kolorowo i intensywnie. Robić to, co chciałam. Wiem, że już tego nie odwrócę, czasu nie cofnę. Najlepsze co mogę zrobić, to otrząsnąć się z marazmu, wyrzucić do kosza ograniczenia i wymówki i zacząć działać. Dostrzegać moc życia i odnajdywać ją też w sobie Puszczać w świat swoją kreatywność i miłość ❤️Robić to, co kocham i dawać z siebie ile się da, w tym pozytywnym aspekcie. Bo „choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie”. Wtedy dzieją się cuda ✨✨✨